Przy okazji pisania posta moich pierwszych doświadczeniach z jedzeniem kwiatów pisałam kto mnie tak zainspirował. Goh. , jeszcze raz bardzo Ci dziękuję. To dzięki Tobie odważyłam się zrobić wczoraj wieczorem nowe danie:)
Kwiaty dyni, piękne, zwarte i soczyste:)Niestety, pamiętajcie, że zielone końcówki i pręciki mimo, iż się pięknie prezentują to są gorzkie:)
Kwiaty smażone w cieście naleśnikowym bardzo mi przypadły do gustu i będzie to jedno z tych dań, które sezonowo będą się pojawiały na moim stole:)
Nie mogło się odbyć smażenie kwiatów bez eksperymentów:) Oprócz klasycznych kwiatów w cieście, przygotowałyśmy z teściową kwiaty nadziewane serem Brie. Mistrzostwo Świata:) Tak to podsumowałam. Druga wersja była na słodko. Już upieczone kwiaty napełniłam borówkami:) Fajnie łamały słodki smak kwiatów:)
Składniki:
- 8 zwartych, młodych kwiatów dyni,
- 1 jajko,
- 1/2 szkl. mąki bezglutenowej,
- 1 szkl. mleka,
- 1/2 kubka borówek,
- plaster sera pleśniowego,
- olej do głębokiego smażenia.
Wykonanie:
2. Olej rozgrzać na patelni.
3. Kwiaty obtoczyć w cieście, poczekać chwilę aż odcieknie i smażyć na średnim ogniu do momentu aż się nie zrumienią.
4. Po upieczeniu odciąć zielone końcówki i wyciągnąć pręciki (chociaż zapewne można to zrobić jeszcze przed smażeniem)
Alternatywa nr 1:
Przed obtoczeniem kwiatów w cieście nadziać je plastrem sera pleśniowego typu Brie.
Alternatywa nr 2:
Po usmażeniu kwiatów i odcięciu zielonych końcówek wypełnić kwiaty borówkami:)
Przepis dodaję do akcji Kwiatożerców:)
odważne
OdpowiedzUsuńOdważne, smaczne i niestety tłuste;)
Usuńkwiaty cukinii mi bardzo smakowały, a dyni nie jadłam... Intrygujące...
OdpowiedzUsuńAniu, a ja nie jadłam cukini:)
Usuńcudowne zdjęcia, zazdroszczę Ci dostępu do kwiatów :)
OdpowiedzUsuńEliza, a kogoś ma rynku gdybys poprosiła. Zapewne Tobie przyniesie:)
UsuńPrzepiękne :) Ta wersja z brie mnie bardzo kusi :)
OdpowiedzUsuńWiesz co jest dobre:)
UsuńInteresujace!Ja jadlam kwiaty dyni tylko na slono (nadziewane ricotta, szynka i parmezanem) te mnie intryguja!
OdpowiedzUsuńJa w kwiatach dopiero raczkuję:) Były nadziane i smażone, czy zapekane?
UsuńNajpierw nadziewam (mozna tez dodac kawaleczki mozzarelli do srodka), przygotowuje ciasto tylko z maki i piwa, a pozniej smaze w duzej ilosci oleju.Polecam!
UsuńTakich rarytasów jeszcze nie jadłam w swoim życiu. Muszę spróbować, jak uda mi się kupić kwiaty :)
OdpowiedzUsuńGula,
OdpowiedzUsuńte kwiaty są piękne! Choć ani razu ich nie jadłam, to bardzo kuszą. Niestety nie mogłam ich nigdzie kupić, by spróbować samej je przygotować. Zdaje się, że bez działki lub jakiegoś dobrego ryneczku koło domu się nie obędzie...
Z sobotnimi pozdrowieniami,
Edith
Edith, spróbuj popytać się na pobliskim straganie. Warto spróbować:)
UsuńRównież pozdrawiam w ten upalny dzień:)
Ja z warzywnymi kwiatkami mam spory problem. Nigdy nie wiem, czy zjeść kwiaty czy poczekać na warzywa...
OdpowiedzUsuńWiera, to nie jest problem:) tutaj:http://kucharzenie-guli.blogspot.com/2012/07/co-ogrodek-dzis-nam-da-czyli-kwiat-dyni.html
Usuńna zdjęciu masz widoczne kwiaty z taką kulką, to z niej będzie owoc, czyli dynia:) Te bez kulki i tak zginą/zgniją, nie ma z nich zbyt dużego pożytku;) więc można rwać:)
Aaaa... to takie buty! Dzięki za radę :)
UsuńAch to jest po prostu ogrodowa poezja:)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo:)
UsuńRzeczywiście mistrzostwo świata :-D
OdpowiedzUsuńPięknie wyglądają, intrygujące i zapewne niesamowicie smaczne!!
OdpowiedzUsuńViola, jeżeli masz okazję, to spróbuj. Mnie to na prawdę wciągnęło:) (tj. wciągnęło mnie jedzenie kwiatów:) )
UsuńJa wolę na wytrawnie:)
OdpowiedzUsuńJa również, dlatego te z serem brie, były dla mnie wyjątkowe:)
Usuń