Słodko się dzisiaj u mnie zrobiło:) A to zasługa trójki wspaniałych gości, których miałam okazję wczoraj gościć w swoim domu:) Chociaż wczoraj najsłodszy był uśmiech najmłodszego malucha:) Chłopak zabawia towarzystwo mając niepełen roczek. Co to będzie później;)
Co prawda nie udało mi się przygotować wszystkiego co miałam w planie, ale i tak nie było źle;) No dobra, może nie najlepiej, bo nie zdążyłam zrobić dania głównego;) Pierwszy raz w życiu coś takiego mi się zdarzyło:) Było przypalone ciasto, z którego powstały super ciasteczka, były pomyłki w przyprawach ale nigdy nie brakowało dania głównego:). Ale będę siebie tłumaczyła. Sama, dwójka dzieci i cały dom do ogarnięcia;)
No dobra, jak to napisałam, to stwierdzam, że jest to jednak marna wymówka, ale i tak będę się jej trzymać:)
Słodkość, którą dzisiaj przedstawiam powstała po kolejnej burzy mózgów, kilku szturchańcach i miłej rozmowie z Maggie, za którą bardzo dziękuję :)
Słuchajcie, deser przeszedł moje oczekiwania:) Beza jak przy Pavlovej (wie ktoś jak zrobić całkowicie kruchą bezę?), lekko kwaśny sorbet i delikatne orzeźwienie mięty:)
Spróbujcie sami!
Składniki:
- 4 bezy średnicy ok 15cm (z tego przepisu*),
- 150g twarogu półtłustego,
- 2 łyżki jogurtu naturalnego,
- 1 łyżeczka cukru pudru,
- 4 kulki sorbetu wiśniowego (bezglutenowy),
- 1 pojemnik malin (ok 100g),
- 4 listki świeżej mięty,
- owoc do przybrania.
1. Twaróg, jogurt i cukier puder zmielić/wymieszać za pomocą blendera, lub widelca.
2. Maliny i miętę zmiksować w blenderze lub przetrzeć przez sitko o drobnych oczkach.
3. Na bezach ułożyć po 1 łyżce masy serowej, na niej kulkę sorbetu i polać malinowym sosem.
4. Przybrać miętą lub dowolnym innym owocem.
* bezę przygotowałam zgodnie z tym przepisem, zmieniłam jedynie czas pieczenia. Początkowo piekłam 7minut w temp. 180stC, następnie zmniejszyłam temperaturę do 150stC i suszyłam bezę przez kolejne 45minut. Bezy zostawiłam w minimalnie uchylonym piekarniku do całkowitego ostygnięcia.
Wyszło mi ok 15 bez. Na deser wykorzystałam 4. Część z nim dzieci jadły suche, pozostałe spróbuję zamrozić:)
Oczywiście możecie wykorzystać kupne bezy:)
Przepis dodaję do akcji:
Co za cudowny deser. :) Wszystko piękne podane, nic, tylko zajadać...
OdpowiedzUsuńOd rana strasznie mam ochotę na coś słodkiego. A jak widzę takie cudeńka, to jeszcze bardziej mam ochotę :)
OdpowiedzUsuńTen sos malinowy wygląda tak, że wypiłbym go z tej sosjerki ;)
OdpowiedzUsuńA z kruchą bezą to nie jest tak, że trzeba ubić tylko białka z cukrem i pominąć całą resztę dodatków do Pavlovej? Bo dodatek octu i skrobi ma właśnie na celu zachowanie miękkiego środka, więc same białka z cukrem powinny wyjść kruche :)
Tomek, być może masz rację:) Będę próbowała:) W sumie zawsze mogę ubić kilka białek z cukrem i suszyć w piekarniku:)
UsuńO ile nie będziesz ich ubijać ręcznie to ani wysiłku przy tym nie ma, ani przesadnie czasochłonne nie jest :)
UsuńGula,
OdpowiedzUsuńjestem zachwycona Twoim sosem i bezą!
Wspaniała sprawa, wczoraj chciałam zjeść podobną w kawiarni braci G. i okazała się być wielkim niewypałem, a u Ciebie taka piękna!
Serdeczności,
Edith
Edith, był z nią tylko jeden mały problem. Nie wiadomo było jak ją jeść. Za duża na schwycenie w rękę i za miękka/klejąca w środku aby ją pokroić widelcem czy też nożem:)
UsuńAle była smaczna:)
Szkoda, że Twoja była niewypałem.
Również pozdrawiam serdecznie:)
To jest to co lubię najbardziej :)
OdpowiedzUsuńBezy i sos malinowy...rozmarzyłam się :)
jak to się stało, że ja w tym rogu ani jednej malinki w ustach nie miałam.
OdpowiedzUsuńWygląda bardzo apetycznie i zachęcająco.
Ale bosko wygląda!!! I ten sos! Bajka! :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do akcji z nagrodami! :)
OdpowiedzUsuńhttp://zmiksowani.pl/akcje-kulinarne/w-malinowym-raju
Dzięki Adrian za informację o akcji:) Już dołączyłam:)
Usuńwygląda przepysznie.
OdpowiedzUsuńobłędny deserek:)
OdpowiedzUsuń