Dzisiaj proste danie. Wstawiam je tylko z jednej prostej przyczyny. Odkryłam nowość:). Nigdy nie zwracałam uwago na to na jakim oleju smażę. Mąż przypadkiem kupił olej rzepakowy i okazał się REWELACYJNY! Zaczęłam czytać jak to jest możliwe, że gatunek ryby jest ten sam, panierka ta sama a skórka od ryby niesamowicie chrupiąca:) Okazuje się, że to zasługa oleju.
Wyczytałam, że temperatura wrzenia oleju słonecznikowego, z którego najczęściej korzystam wynosi 107stC natomiast rzepakowego 240stC.
To by wiele wyjaśniało. Ale jak zwykle jest jakieś ale;). Nie zaleca się częstego smażenia na oleju rzepakowym ze względu na zawartość kwasu eurekowego. Tutaj cytuję wikipedię:
"Badania na zwierzętach wykazały hamowanie wzrostu i zmiany czynnościowe i histopatologiczne w mięśniu sercowym pod wpływem tego związku. Obecnie dostępny w sprzedaży olej rzepakowy jest uzyskiwany z uszlachetnionej, tzw. niskoerukowej odmiany rzepaku, gdzie zawartość tego kwasu w oleju jest bardzo niska."
Podobne efekty smażenia powinno się uzyskać na oliwie z oliwek (nie Virgin), której temperatura wrzenia wynosi 242stC.
Składniki:
- świeży halibut,
- mąka ziemniaczana,
- olej rzepakowy lub oliwa z oliwek,
- sól,
- pieprz,
- koperek.
Wykonanie:
Obmytego i wysuszonego halibuta w ręcznik papierowy posypać solą i obtoczyć w mące ziemniaczanej.
Smażyć ok 2-3 minut z każdej strony w głębokim oleju.
Ja podaję rybę posypaną koperkiem.
Smacznego:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz